
O BMW G 310 R słychać było już od dawna. Jednak niektórzy nie dowierzali, że Niemcy zdecydują się na uzupełnienie swojej kolekcji o tak mały i tani motocykl. Dziś wiemy, że to kontrowersyjny, ale bardzo słuszny krok.
Podczas projektowania G 310 R podjęto decyzję, że produkcja maszyny nie będzie miała miejsca w Europie. Zdecydowano się na Indie, tam BMW poczyniło ogromne inwestycje, które miały na celu utrzymanie odpowiedniej standaryzacji całej linii. Wszystko po to, aby klienci na całym świecie otrzymali maszyny najwyższej jakości, niczym nieustępujące niemieckiej produkcji.
Moim zdaniem to się udało. Uważnie przyglądałem się każdemu najmniejszemu detalowi w poszukiwaniu poczynionych oszczędności. Tutaj nie ma się absolutnie do czego przyczepić. Cieszę się z tego powodu, bo pierwotnie prezentowane prototypy dalekie były od ideału. W produkcyjnym egzemplarzu wszystko jest wykonane z dobrej jakości materiałów, które zostały starannie poskładane w jedną całość.
Pierwsze kilometry na BMW G 310 R to spore zaskoczenie. Patrząc na dane techniczne motocykla spodziewałem się mniejszej ilości wrażeń z jazdy. Tymczasem podczas operowania manetką gazu częściej miałem wrażenie, że pod zbiornikiem znajduje się czterysetka. Silnik reaguje bardzo spontanicznie na każde polecenie wydając przy tym przyjemny dla ucha dźwięk. Jednostka została w rozsądny sposób zblokowana ze skrzynią. Ta pracuje typowo po niemiecku – precyzyjnie. Przełożenia z kolei zostały bardziej nastawione na sprawny sprint, niż prędkość maksymalną. Choć z drugiej strony musze przyznać, że 130 km/h na autostradzie udawało się utrzymywać bez większych oporów. To wystarczy w przypadku miejskiego sprzętu.
BMW G 310 R może być także dobrym pomysłem dla początkujących, np. z prawem jazdy A2. Maszyna waży brutto zaledwie 158 kg. Jest dobrze zbalansowana, przez co przewidywalna, szczególnie w miejskim ścisku. Pomocny tutaj będzie także ABS. Cechuje się dobrym refleksem. To ważne przy tak ostrym układzie hamulcowym.
Nie narzekałem także na komfort. Zawieszenie jest rozsądnym kompromisem. Przedni upside down i tylny monoabsorber dobrze tolerują polskie studzienki, torowiska czy koleiny. Na plus zaliczam szeroką i nisko poprowadzoną kanapę. Geometria pozycji za kierownicą jest w moim przypadku wygodna i naturalna, choć momentami wydawało mi się, że jestem nieco za wysoki jak na G 310 R. Dlatego śmiem przypuszczać, że nawet sporo niższe ode mnie osoby będą czuły się tutaj jak w domu. Mam 185 wzrostu.
Miłym elementem standardowego wyposażenia jest elektroniczna deska rozdzielcza. Jest świetnie wykonana i moim zdaniem właśnie tej jakości detale definiują klasę premium. Wyświetlacz pokazuje nie tylko wskazania zapiętego biegu, obroty czy prędkość, ale jest tutaj także komputer pokładowy… Ten wskazał, że nie jestem eko kierowcą. Motocykl spalał przeciętnie przy bardzo dynamicznej jeździe 5 litrów na setkę. Myślę, że przy bardziej rozsądnym operowaniu gazem możemy zobaczyć trójkę.
W każdym razie jestem bardzo pozytywnie zaskoczony BMW G 310 R. Pierwotnie uważałem, że motocykl będzie stanowić spory kontrast na tle pozostałych propozycji tej marki. Tymczasem otrzymałem motocykl z jednej strony kosztujący stosunkowo niewiele, a z drugiej sprawiający bardzo dobre wrażenie wizualne i dający mnóstwo radości z jazdy na codzień.